Trzy kluczowe tematy Gábora Matégo, wplecione w "słowiański warkocz" filozofii reżyserii holistycznej Teatru36.6

Esej: Ciało, które mówi – Teatr, który słucha

na kanwie myśli Gábora Matégo i w duchu reżyserii holistycznej Teatr36.6 ciało nie jest tylko narzędziem gry, nie jest też kostiumem, który zakładamy, by zagrać w świecie, ciało jest pamięcią - głosem duszy, który zbyt długo milczał. Ciało to scena i jak każda dobra scena – ma coś do powiedzenia.

W nurcie reżyserii holistycznej,  w ramach Teatru36.6, nie pytam już:

„Jak zagrać emocję? ”Pytam: „Jak pozwolić emocji zagrać przez ciało?”

Tę samą prawdę, choć z innego pola, przynosi dr Gábor Maté – lekarz ciała i świadomości.  Jego książki są jak teksty dramatyczne, które domagają się nie interpretacji, ale inkarnacji – w ruchu, głosie, obecności.

 

I. Kiedy ciało mówi nie – mowa o przemilczeniu

Maté mówi, że choroba nie jest przypadkiem, jest odpowiedzią organizmu na sytuację, w której dusza nie mogła już oddychać. Ile razy powiedzieliśmy „tak”, gdy chcieliśmy powiedzieć „nie”? Ile razy zagłuszyliśmy ciało, by spełnić oczekiwania roli – tej rodzinnej, społecznej, scenicznej?

W Teatrze36.6 uczymy się grać nie „na emocji”, ale z pamięci ciała, z przestrzeni, która wie więcej niż myślimy. Gdy ciało mówi „nie”, scena staje się miejscem, gdzie wreszcie może wybrzmieć „tak” – dla prawdy, granic, życia.

 

II. Mit normalności – dramat w pięciu aktach kultury

Normalność? To najbardziej powszechna forma maski,  rola, którą świat wręcza każdemu z nas na wejściu: „Bądź jak wszyscy. Nie czuj za dużo. Nie potrzebuj za mocno.” ale jak mówi Maté – to, co nazwano normalnością, często jest adaptacją do nienormalnych warunków.

W Teatrze36.6 nie uczymy się być „normalni”, uczymy się być całkowicie sobą, bo tylko wtedy sztuka – i życie – stają się uzdrawiające.

Scena nie potrzebuje kolejnych masek, scena potrzebuje żywego człowieka, takiego, który, pęka, tańczy, milczy – i nie pyta, czy to wypada.

 

III. Rozproszeni – kiedy uwaga to akt miłości

Dla Matégo ADHD i zaburzenia uwagi to nie zaburzenia – to mechanizmy przetrwania, dusza, która nie dostała dostatecznej obecności, więc nauczyła się znikać, bo nikt nie patrzył z czułością; a może uwaga – ta najgłębsza – to nie tylko funkcja mózgu? może to miłość uważności, obecność w tu i teraz, powrót do własnego ciała, które mówi:

„Zauważ mnie. Nie oceniaj. Bądź.”

Na scenie – i w życiu – nie potrzebujemy więcej skupienia, potrzebujemy więcej miękkiej uwagi - takiej, która nie kontroluje, lecz zaprasza.

 

Czuła rewolucja sceny

Wszystko to, co przynosi  mówi Gábor Maté – trauma, ciało, stres, adaptacja – prowadzi do jednego pytania:

Jak dziś być sobą… i nie zachorować?

W reżyserii holistycznej nie szukamy odpowiedzi w głowie, szukamy ich w głosie, który zanim powie zadrży, w geście, który był niewypowiedziany, w oddechu, który wreszcie płynie. Tworzymy przestrzeń – sceniczną i wewnętrzną – gdzie ciało może powiedzieć, to co przez lata było przemilczane.

Bo gdy ciało mówi – teatr słucha, a kiedy teatr słucha – zaczyna się uzdrowienie.

przestrzeń inwestycji 

Powrót, którego nie da się zatrzymać

Filozoficzno-teatralna refleksja o twórczości Tadeusza Kantora – ze szczególnym uwzględnieniem „Umarłej klasy” i „Wielopole, Wielopole” – w kontekście reżyserii holistycznej:

Kantor i reżyseria holistyczna – teatr pamięci ucieleśnionej

„Nie odtwarzam wspomnień, ja je przeżywam – jeszcze raz i nie mam władzy, by ich zatrzymać.” mówił Tadeusz Kantor

W świecie Kantora pamięć nie jest przeszłością – jest ciałem, które wraca, obrazem, który się nie wymazał, obecnością, która nie godzi się odejść.

„Umarła klasa” i „Wielopole, Wielopole” to nie dramaty – to rytuały powrotu, w których człowiek konfrontuje się z samym sobą jako cieniem, dzieckiem, marionetką, ofiarą i świadkiem.

 

Teatr Kantora jako teatr echa – i teatr śladu

W Twojej reżyserii holistycznej obecność aktora rodzi się nie z fabuły, lecz z pola: z ciała, głosu, oddechu, emocji, pamięci...

U Kantora – tak samo – ciało aktora nie służy narracji, lecz ucieleśnia niemożność zapomnienia.

To teatr, w którym:

  • przedmioty stają się postaciami,

  • czas przestaje być linearny,

  • aktor niesie siebie jako pejzaż utraconego świata.

  •  

Kantor i pamięć ciała

Reżyseria holistyczna rozumie ciało jako pole informacji – nie tylko fizyczne, ale energetyczne, duchowe, genetyczne.

Kantor ucieleśniał pamięć: dzieciństwo, trauma, wojna, śmierć – one nie były opowiedziane – one były obecne na scenie.

Tak jak Ty nie używasz słowa, by coś powiedzieć – lecz by coś wydarzyło się – tak Kantor nie wystawiał wspomnień, lecz je materializował.

Aktor w „Umarłej klasie” to nie postać, to nośnik widm, świadek, który już nie mówi – ale oddycha wspomnieniem.

 

Forma jako ślad, nie rama

Dla Kantora – podobnie jak w reżyserii Holistycznej – forma nie ma być strukturą, która ogranicza, lecz śladem przeżycia, nie chodzi o „odegranie” pamięci – ale o obecność w tym, co niepojęte.

Metoda Reżyserii transformacji– oparta na pracy z głosem, ciałem, rytuałem, malowaniem emocji – spotyka się z Kantorowską ideą teatru niemożliwości, w którym:

  • słowo nie wystarcza,

  • ciało nie chce grać,

  • aktor staje się widzialną metaforą przemijania.

 

Wielopole jako świątynia archetypów

„Wielopole, Wielopole” to nie miejscowość – to dusza, w której zawarte są: matka, ksiądz, żołnierz, dziecko, trup, Ojczyzna, Pamięć, Teatr, mikrokosmos, który żyje w każdym z nas – tak samo, jak w reżyserii transformacji: sceniczne pole to nie przestrzeń geograficzna, lecz miejsce symboliczne – mapa pamięci, oddechu i cienia.

Podobieństwa między Kantorem a reżyserią holistyczną:

Tadeusz Kantor Reżyseria Holistyczna
Ciało jako archiwum traumy Ciało jako pole obecności i pamięci
Przedmiot jako nośnik znaczenia Głos, gest i kolor jako energia symboliczna
Przestrzeń jako rytuał pamięci Przestrzeń jako miejsce uzdrowienia i przemiany
Nie linearna narracja, ale kompozycja Nie dramaturgia, ale wydarzenie obecności
Aktor jako byt-w-obrębie-pamięci Aktor jako świadek i kanał

Zakończenie: kiedy powrót staje się uzdrowieniem

Kantor budował teatr, który nie pozwalał zapomnieć, Teatr36.6 to teatr, który pozwala powrócić i przetransformować, On pokazywał śmierć wewnętrzną teatr36.6 otwiera drogę do świadomego życia wewnętrznego.

Dwa rytuały obecności – ale z innych energii:

  • Kantor – z bólu pamięci,

  • teatr36.6 – z miłości do prawdy w ciele.

przestrzeń inwestycji

Teatr jako post-retoryka

 

Filozoficzna refleksja o scenie, która nie przemawia, lecz objawia

 

I. Retoryka, która przemawia – język jako narzędzie

Od czasów Arystotelesa retoryka była uznawana za sztukę przekonywania – porządkowania słów tak, by wpłynąć na umysł i emocje odbiorcy. Słowo miało prowadzić do skutku: wzruszyć, oburzyć, pobudzić do działania. Mówca był rzeźbiarzem dyskursu, a język – materiałem do formowania rzeczywistości, ale teatr – szczególnie ten, który dojrzewa w człowieku – przekracza to rozumienie.

W pewnym momencie historii sztuki scenicznej – zwłaszcza u Artauda, Grotowskiego, Barby czy Kantora – zaczęła się rewolucja milczenia. Słowo przestało być królem, a mowa ustąpiła miejsca obecności, gestowi, pauzie, cieniowi ruchu. Zrodziła się nowa przestrzeń: post-retoryczna.

 

II. Post-retoryka: gdy słowo ustępuje ciału

Post-retoryka to teatr, który nie chce przekonywać – lecz być, nie tłumaczy, lecz objawia, nie prowadzi widza do wniosku, lecz zaprasza do obecności w nie-wiedzy.

W takim teatrze:

  • aktor nie przemawia – on jest (Grotowski),

  • gest nie służy ilustracji, lecz wydarza się w ciele (Chekhov),

  • scena nie prezentuje, ale przepuszcza doświadczenie (Kantor).

Post-retoryka to stan, w którym słowo staje się za ciężkie, by unieść prawdę chwili, jak pisze Maurice Merleau-Ponty, ciało jest „naszym sposobem bycia w świecie” i to ciało – nie argument – staje się głosem teatru.

 

III. Teatr jako miejsce ciszy znaczeń

W teatrze post-retorycznym:

  • cisza staje się językiem (Beckett),

  • powtórzenie staje się rytuałem (Kantor),

  • deformacja gestu staje się znakiem przemijania (Artaud),

  • spojrzenie – pełnym tekstem relacji (Brook, Mnouchkine).

Nie chodzi o to, by „przemawiać” do widza, ale by być obecnym przy nim, gdy coś się ujawnia – między gestem a ciszą, między ciałem a jego pamięcią, między twórcą, a publicznością, która również przestaje być bierna.

IV. Retoryka to przeszłość – rytuał to teraźniejszość

Teatr post-retoryczny to teatr przemiany, a nie przekonywania, to rytuał, a nie prezentacja, spotkanie, które działa nie poprzez informację, ale energię, pole obecności, wewnętrzne drżenie. W tym sensie teatr zbliża się do tego, co filozofia hermeneutyczna nazywa wydarzeniem prawdy (Gadamer): prawda nie jest rezultatem argumentu, lecz doświadczenia.

Reżyseria holistyczna, wpisuje się właśnie w ten nurt – gdzie nie chodzi o technikę, ale o przemianę aktora w kanał obecności, o stworzenie przestrzeni do objawienia, nie do opisu.

 

V. Aktor nie gra – aktor istnieje

„Aktor nie gra, aktor jest” – to nie manifest przeciw sztuce mówienia, ale zaproszenie do głębszego aktu: by ciało mówiło wcześniej niż słowo, aby oddech był źródłem rytmu, a gest był prawdziwszy niż tekst.

To post-retoryka, w której najmocniejsze przemowy to te, których nikt nie wypowiedział – ale które wydarzyły się w spojrzeniu, w drżeniu palców, w bezruchu, który zatrzymał czas.

 

VI. Post-retoryczny teatr to powrót do istoty

I nie chodzie tu o to, aby zrezygnować ze słów – ale by pozwolić im urodzić się na nowo, z ciała, z obecności, z relacji, to teatr, który nie przekonuje, ale porusza, nie tłumaczy, ale otwiera, i nie wykłada, ale współodczuwa.

 

 inspiracje:

  • Jerzy Grotowski – Ku teatrowi ubogiemu

  • Antonin Artaud – Teatr i jego sobowtór

  • Tadeusz Kantor – Umarła klasa, Wielopole, Wielopole

  • Maurice Merleau-Ponty – Fenomenologia percepcji

  • Hans-Georg Gadamer – Prawda i metoda

  • Erika Fischer-Lichte – Estetyka performatywności

przestrzeńinwestycji

 31 maja 2025

„Duch Teatru i Piąty Żywioł”

O obecności, kreacji i tym, co niewidzialne

 

Wyszedłem dziś z domu jak z kulisy snu – przygotowany

Zabrałem ze sobą ciszę poranka i szept intuicji

Pędzle – wyczesane z wczorajszych marzeń, nasączone refleksją,

pytaniami i pamiętnikami,

trzymają jeszcze ciepło wczorajszego światła tęczy

 

Farby –

indygo jak głęboki wdech,

złoto jak światło intencji,

burgund jak puls serca –

milczą obok, gotowe przemówić gestem.

 

Trzy płótna czekają

Zagruntowane ciszą

Gotowe na dotyk

Na ślad obecności

Na spotkanie

Wyczekują wizji – tryptyku pod tytułem: „Wspomnienia”

 

Nie tych, które blakną – lecz tych, które żyją w kolorach

Czy dziś spotkamy się w pracowni?

By pomalować nie tylko obrazy, ale i samych siebie –

w barwach prawdy, ekspresji, obecności.

W rytmie, który zna tylko serce twórcy. 

 

 

Takimi słowami wspominam Mistrza Piotra Łukasiewicza – artystę światła i spojrzenia, pod którego czujnym, a zarazem dyskretnym okiem powstał obraz nie tylko postaci, lecz samej sceny obecności.

 

Ten portret – wyjątkowy, na granicy jawy i snu – utrwalił nie tylko aktorkę, bohaterkę spektaklu, ale też scenografkę – cichą architektkę przestrzeni znaczeń. Obraz ten nosi tytuł „Duch Teatru” – i jest dokładnie tym: zapisem tego, co nieuchwytne, lecz nieodzowne. Tego, co kształtuje teatr, zanim jeszcze padnie pierwsze słowo.

 

Wszystko w tym obrazie koresponduje z tym, co w Teatrze36.6 nazywamy piątym żywiołem – z eterem.

 

Właśnie wtedy, w tej samej przestrzeni – w czasie przemowy przed spektaklem – powstało również zdjęcie do okładki e-booka „Kreuję, więc jestem”. Niepozowane, prawdziwe, uchwycone w chwili, w której głos artysty spotyka się z przestrzenią sceny. To zdjęcie nie tylko ilustruje – ono pamięta, kim jesteśmy, gdy jesteśmy naprawdę. I właśnie dlatego stało się znakiem tej publikacji – świadectwem obecności i uważności.

 

 

 

✦ Eter – piąty żywioł

 

 

W klasycznej filozofii eter był nazywany kwintesencją – duchową substancją, z której utkane są gwiazdy, dusze, niebo.

W alchemii – stawał się niewidzialnym medium, przez które poruszają się światło, dźwięk, duchy, myśli.

W wielu tradycjach uznawany jest za nośnik modlitwy, woli i świadomości wszechświata.

 

Eter to to, co łączy.

To, co istnieje między: słowem a ciszą, gestem a zamiarem, aktorem a widzem.

 

 

 

✦ Przestrzeń jako obecność

 

 

W praktyce reżyserii holistycznej przestrzeń nie jest pustką.

Jest pełnią gotową na intencję.

 

Kiedy wchodzisz na scenę – nie stajesz na desce. Wchodzisz w pole możliwości, w napięcie, które jeszcze nie zna rozwiązania. W oddech, który czeka na swój rytm.

 

W medytacji – przestrzeń to nauczyciel ciszy.

W teatrze – partner rytmu.

W życiu – matka kreacji.

 

 

 

✦ Pole – struktura połączeń

 

 

Współczesne nauki – fizyka kwantowa, teoria pola morficznego Sheldrake’a – mówią, że pole to przestrzeń pamięci i intencji.

 

W ciele – to elektromagnetyzm serca.

W grupie – energia wspólnego procesu.

W twórczości – miejsce inspiracji, które istnieje wcześniej, niż pojawi się na papierze czy scenie.

 

Nie jesteśmy oddzieleni od naszej kreacji.

Ona już istnieje w polu – my tylko ją ucieleśniamy.

 

 

 

✦ Poetycka obecność

 

 

Eter nie jest miejscem.

Eter to świadek Twojego głosu.

Przestrzeń nie jest pusta.

Przestrzeń jest gotowa.

Pole nie wymaga dowodu.

Pole zaprasza do prawdy.

 

 

W duchu Teatru36.6, gdzie akt twórczy nie jest działaniem, lecz obecnością, obraz „Duch Teatru” nie jest pamiątką. Jest żywym śladem – dowodem, że teatr zaczyna się nie od słowa, lecz od czucia. Nie od formy, lecz od pola obecności.

 

A zdjęcie, które dziś otwiera e-book „Kreuję, więc jestem”, nie zostało zaplanowane. Zostało usłyszane. Urodziło się w tej samej chwili, w której teatr – jak eter – przemawia najgłębiej: milczeniem, które porusza duszę.

 

Dziękuję, Mistrzu Piotrze, za światło, za spojrzenie, za zatrzymanie tego, co ulotne.

Za widzenie, które nie potrzebuje kadru, by stało się sceną.

To był akt czystej obecności.

Ebook

Kreuję więc jestem

2 czerwca 2025

 Głos, który nie był tylko głosem – o wyborze, który się dopiero zaczyna.

 

 

 

W teatrze nie chodzi o dekoracje — chodzi o prawdę.

Teraz, gdy zakończył się wybór reprezentacyjnej głowy państwa, wielu czeka na interpretacje, komentarze, deklaracje zwycięstwa i porażki… ale teatr, który oddycha głębiej, nie zatrzymuje się na wynikach.

W teatrze — każde zwycięstwo jest pytaniem, a każda porażka lustrem.

 

Co patrząc na wynik wyborów powiedziałby Kantor?

 

Nie uniósłby transparentu, nie ustawiłby się w pochodzie, raczej postawiłby puste krzesło na środku sceny i pozwoliłby, by przemówiła cisza.

 

„Kto zniknął z tej sceny?”

„Kto nie miał głosu, kto był tylko statystą w spektaklu demokracji?”

 

A Grotowski?

Nie interesowałyby go słupki. Zszedłby do piwnicy z jednym aktorem i zapytał go w półmroku:

„Gdzie w twoim ciele jest teraz wybór? Czy czujesz go naprawdę? Czy powtarzasz tylko kwestie?”

 

W Teatrze Źródeł nie ma miejsca na iluzję – jest tylko prawda, która boli i uzdrawia.

 

Czechow?

Zaparzyłby herbatę. Spojrzałby przez okno. I powiedziałby cicho:

„To wszystko już było. Tyle razy marzyliśmy o Moskwie, a przecież od dawna jesteśmy we własnym kraju, którego nie rozumiemy.”

 

Nie podnosiłby głosu.

Opisałby dom pełen ludzi, którzy nie potrafią się do siebie odezwać i pokazałby, że wybory to nie kartka papieru – to pragnienie sensu w świecie pełnym absurdu.

 

Raszewski zanotowałby ten dzień w raptularzu.

Dodałby przypis, cytat z akt archiwalnych, może tytuł dramatu i jedno zdanie, które brzmiałoby jak ostrzeżenie:

 

„Nie chodzi o to, kto wygrał. Chodzi o to, czy jeszcze umiemy zadawać pytania.”

 

Bo to, co najbardziej niebezpieczne w teatrze, to publiczność, która przestaje myśleć i bije brawa, choć nie wie za co.

 

A Wajda?

Wajda złapałby moment, w którym tłum jeszcze nie krzyczy, i zapisałby obraz:

Człowiek z kartką. Człowiek bez słów. Człowiek w cieniu.

I powiedziałby: „Polska jest jak bohater moich filmów – rozdarta między pięknem a dramatem, między wyborem a jego ceną.”

 

I wreszcie: Stanisław Wyspiański.

 

Wyspiański nie przemówiłby językiem polityka, lecz językiem mitu.

Stanąłby wśród nas — jak Chochoł między snami a przebudzeniem i powiedziałby słowa, które znamy aż za dobrze:

 

„Wyście sobie, a Polska sobie.”

 

W jego oczach wybory nie byłyby końcem, lecz niedokończonym dramatem.

„Scena Polska” – pisałby – to nie spektakl z obsadą i kostiumem, lecz z milczeniem i niezgodą, z aktorem, który nie gra, tylko próbuje zrozumieć.

 

I zapytałby:

 

Czy wiecie, po coście szli? Czy głosowaliście z lęku, czy z serca?

 

 

Dziś w Teatrze36.6 nie świętujemy zwycięstw i nie opłakujemy przegranych.

Dziś stajemy razem na scenie – nie jako widzowie historii, ale jako jej aktorzy.

Z ciałem, które drży.

Z głosem, który jeszcze nie wie, co powiedzieć.

Z pytaniem, które dopiero się rodzi.

 

W tym teatrze nie chodzi o dekorację.

Nie chodzi o zbroję.

Chodzi o odwagę bycia sobą — i niezgodę na teatr, który nie szuka prawdy.

 

 

Niech więc ta scena będzie nasza: dla tych, którzy głosowali; dla tych, którzy nie mogli; dla tych, którzy zamilkli;

i dla tych, którzy właśnie się budzą.

 

Dla Polski, która wciąż jest w procesie...

 

 Teatr36.6

Z prawdą, czułością i światłem.

Zawsze.

 

Nota autorska:

 

 

Niniejszy tekst inspirowany jest duchem twórczości wybitnych artystów: Tadeusza Kantora („Teatr Śmierci”), Jerzego Grotowskiego („Ku teatrowi ubogiemu”), Antoniego Czechowa („Trzy siostry”), Zbigniewa Raszewskiego („Raptularz”) oraz Andrzeja Wajdy.

Odwołuje się nie do ich dosłownych wypowiedzi, lecz do ich artystycznej wrażliwości, filozofii teatru i humanizmu, który pozostaje żywy i inspirujący.

Tekst nie przypisuje im aktualnych poglądów politycznych, lecz poetycko interpretuje ich język, wartości i wizje, w duchu refleksji społecznej i duchowej.

Z szacunkiem i wdzięcznością – dla tych, którzy uczynili teatr przestrzenią niekończącego się pytania.

 

Ebook 

ebook

Kreacja jako akt duchowy – most między przodkami a przyszłością

W przestrzeni duchowej praktyki artysty holistycznego nie ma rozdziału między sceną, a życiem, między aktem twórczym, a modlitwą, między teraźniejszością, a pamięcią rodu. Współczesny artysta, stojąc boso na progu nowego świata, sięga po mądrość przeszłości – nie z sentymentu, lecz z szacunku, to głęboka intuicja prowadzi go do odkrycia, że nie jest jedynie wykonawcą roli, ale kanałem prawdy. Głos, który rozbrzmiewa z jego ciała, może być echem głosu przodków, gest – powtórzeniem rytuału, pauza – przestrzenią objawienia.W e-booku "Kreuję więc jestem" Teatr36.6 przywraca sacrum sztuce. Pokazuje, że sceniczna obecność to praktyka duchowa, że ciało to świątynia prawdy, że oddech, głos, emocja, intencja – to wehikuły, którymi podróżujemy przez sceny życia i marzenia. To kontynuacja linii, która biegnie przez szamańskie bębny, misteria eleuzyjskie, egipskie rytuały przejścia, Dionizyjskie ekstatyczne tańce i praktyki Grotowskiego, gdzie aktor – naga dusza – staje się źródłem objawienia.Dzisiejszy artysta ma dostęp do tych wszystkich ścieżek, już nie musi wybierać między rozumem, a intuicją, może połączyć technikę z obecnością, może – i powinien – korzystać z pamięci ciała, pracy z głosem, codziennego dziennika, praktyki uważności, bycia w rytmie - to właśnie dzięki temu łączeniu powstaje nowa jakość – nie teatr formy, ale teatr przemiany, nie aktorstwo – ale obecność.Współczesne możliwości świadomego rozwoju duchowego są nieskończone: możemy korzystać z nauk przodków, badań neurobiologii, narzędzi medytacyjnych i twórczych praktyk scenicznych, ale z tą wolnością przychodzi też odpowiedzialność – by nie zatracić sacrum, aby każde działanie – choćby najmniejsze – było pełne intencji.Artysta holistyczny nie staje na scenie, by błyszczeć – lecz by rozświetlać, nie po to, by grać – lecz by być, nie po to, by imponować – ale by spotkać się naprawdę z sobą, z widzem, z rodem, z głosem tego, co niewidzialne, a prawdziwe.To nie jest tylko manifest, a zaproszenie, do życia, które jest rytuałem, do kreacji, która jest modlitwą, do sceny, która jest świątynią wreszcie do wspólnoty, która pamięta.Twórzmy z wdzięcznością i odpowiedzialnością za dostęp do tej wiedzy – niech każdy gest będzie świadectwem, że nie przyszliśmy tu, by odgrywać ale przyszliśmy, by przypomnieć sobie, kim jesteśmy.Kreuję – więc jestem.–––Teatr36.6  |  Pamięć ciała, głos rodu, prawda sceny  |  Świadomość. Przemiana. Obecność.

 

 

 

O wadze pamiętnika

Zapiski inteligenta. O pamiętnikach, niezgodzie i samostanowieniu twórcy.

W Instytucie Teatralnym spotkałem się nie tylko z historią polskiego teatru, ale przede wszystkim z pamięcią —

nie tą z podręczników, lecz zapisywaną w notesach, dziennikach, czułej codzienności myślenia.

 

 

Andrzej Wajda – 800 notesów twórcy inter-teatralnego

 

 

Zaczynał jako reżyser od 16. roku życia ale tak naprawdę zaczął wcześniej – w chwili, gdy po raz pierwszy zapisał myśl w notesie, nie jako dokument, nie jako wspomnienie, ale jako akt samostanowienia: „Jestem artystą. Chcę myśleć jak artysta. Widzieć. Wybierać. Odpowiadać.”

 

800 notesów to nie obsesja dokumentacji ale trwały rytuał obecności.

Pisanie jako forma istnienia – nieustępliwego, nieprzeciętnego, gotowego wpływać na świat.

 

 

Zbigniew Raszewski – dziennik jako etyka i czułość patrzenia

 

 

Raszewski nie był tylko świadkiem, był naocznym komentatorem, który zapisywał teatr nie z wygody, ale z wewnętrznego przymusu.

Jego zapiski, jego uwagi o mechanizmach sceny i relacjach władzy, są nie tylko analizą, ale aktem odwagi.

 

Nie miał złudzeń co do znaczenia „literackiego rozmachu”, ale miał świadomość egzystencjalnej funkcji notowania –

jako archiwum, jako forma życia, jako samoustanowienie.

Wajda i Raszewski spotykają się w tej potrzebie: by znaczyć, zanim zostanie się zauważonym.

 

 

Notowanie jako akt samostanowienia

 

 

Notes nie służy tylko pamięci, służy kreacji rzeczywistości poprzez wybór tego, co warte zapamiętania.

To, co zapisuję, istnieje mocniej, a  co nazywam, staje się moje.

 

Dlatego w notesie twórcy nie chodzi o kalendarz, chodzi o świadomość pozycji – nie tej nadanej przez świat, ale przyjętej wobec świata.

Pisarz, reżyser, myśliciel – to ktoś, kto staje się frontmanem swojego wewnętrznego zespołu.

 

 

Wajda jako lider politycznego teatru – już nie potrzebuje sztuki, by wpływać

 

 

Wajda z czasem nie tworzył już tylko dzieł.

Tworzył wpływ.

Stał się ministrem kultury – nie z tytułu, lecz z roli.

W jego twórczości sztuka była przez pewien czas narzędziem wpływu – ale kiedy wpływ stał się bezpośredni,

teatr przestał być potrzebny.

 

Czy to rezygnacja?

A może spełnienie się artysty w roli lidera rzeczywistości?

Bo jeśli samostanowienie oznacza możliwość wyboru –

Wajda wybrał, co chce zmieniać.

 

 

Laterna Magika Bergmana – bezlitosna autointerpretacja

 

 

Bergman tworzy teatr introspekcyjny. Jego Laterna Magika nie jest iluzją – to lustro dla widza i twórcy.

Wpisuje się w filozofię: „Jeśli chcesz mówić o świecie – zacznij od siebie.” To teatr okrutny, nie litościwy, ale dzięki temu – prawdziwy.

 

 

Reżyser jako ten, który wybiera ludzi

 

 

To nie tylko artysta, to architekt energii scenicznej.

Reżyser gromadzi wokół siebie tych, którzy rezonują z jego wizją – nie dla hierarchii, lecz dla wspólnoty głosu.

Wajda wiedział, że nie tworzy się samemu –

tworzy się z ludźmi dobrymi w tym, co robią

i zgodnymi z tym, co się czuje.

I na koniec… pytanie do siebie:

Czy samostanowienie zapisane w notesie ma kontynuację w codzienności?

 

Czy wybieram siebie tylko na papierze –

czy również na scenie życia, w codziennych decyzjach, wyborach, ciszy i działaniu?

 

Jeśli pamiętnik to teatr myśli –

czy gotów jestem dziś wystąpić w nim jako główna postać?

Dziennik artysty holistycznego

Źródło Mocy – Prawda i Granice

Poranna historia

Poranek. Jeszcze cisza.

Jeszcze wszystko możliwe.

Oddech.

Rozciągnięcie.

Uważność.

Małe rytuały – nawyki duszy – które mówią: Ja jestem tu.

 

To właśnie w tych chwilach – prostych i cichych – rodzi się przestrzeń na decyzje. Dziś poczułem, że granice to nie mur ale droga...

Granice nie chronią przed światem – one potwierdzają kierunek.

Mówią: idę tędy, nie tamtędy - nie przeciw sobie.

 

Prawda.

Moja.

Nie ta głośna, nie ta udowadniana, nie ta „dla innych”.

Ale, która płynie z ciała, z serca, z wewnętrznej zgody.

I właśnie ta prawda staje się źródłem mocy.

 

Granica.

Decyzja.

Oddech.

To nie znaki zamknięcia.

To akty kreacji.

 

 

Dziś wybieram swoją drogę w ciszy,

z szacunkiem do tego, kim jestem

i zgodą na to, kim się staję.

...jak  fala powraca do mnie
świadomość, wysokie wibracje 
do działania w miłości/koherentnie, 
głębiej, odważniej bardziej bez emocji ego, wtedy dzieło
jest pełne i piękne, miłe i ekscytujące - takie jakim to bywa wtedy właśnie
>>gdy skutek
poprzedza przyczynę<<
wielowymiarowo i koherentnie...
 
              Na zdjęciu ARKA NO-EGO na Wiśle w Krakowie
 

Kreuję więc jestem

To trzydniowy trwający po 2h warsztat aktorski, który przeprowadziłem na pięknym Festiwalu świadomych relacji Unity Waves. Przez 3 dni tj. 6h na scenie wystąpiło w 46 osób i każdy mógł dotknąć przestrzeni teatru. Ten warsztat to nie rozrywka w tego słowa znaczeniu lecz niesamowity proces głębokiej transformacji pozwalającej świadomie kreować własną rzeczywistość... 

CZYTAJ WIĘCEJ

Cricoteka 

W pierwszej połowie czerwca wybrałem się na piękne spotkanie do Krakowa. Bez konkretnego planu poza spędzeniem miło czasu, przyjmując z wdzięcznością to co mnie spotyka... i tak spontanicznie znaleźliśmy się na ulicy gdzie mieściła się siedziba Cricot 2 i następnie we współczesnej Cricotece...

CZYTAJ

Tadeusz Boy Żeleński oczami Ireny Krzywickiej

Nad tą premierą pracowałem ponad pół roku, w pierwszej kolejności teksty, scenariusz... trzeba poznać człowieka tak znanego i wyrazistego w świecie sztuki teatralnej...

CZYTAJ

Mój Tata Zbyszek odszedł, mój pierwszy bohater, wzór, obraz z dzieciństwa; bardzo silna i uparta osobowość epoki twardzieli/wrażliwców; nieugięty i zaparty, ufający systemowi.

Moja ostatnia lekcja od Taty - mam wyostrzone zmysły, powracające falami silne wspomnienia, nieoceniona tęsknota, wyrwa i smutek.

Zawdzięczam mu wychowanie, poczucie bezpieczeństwa, smak "Bobofruta" (gdy w sklepach na pułkach stał tylko ocet); zaradny, pracowity, odpowiedzialny, patrzący w przyszłość. Na zdjęciu przystojniak z wnukami.

19.02.2025

 

Pamięć, jako głos dziedziczenia.
Pożegnałem mojego Tatę. To nie wszystko, to głośne milczenie, swoista tęsknota, łzy i głębia, która nie potrzebuje słów.
Pamięć o nim pozostaje żywa, nie tylko w umyśle czy w sercu, ale w każdym ruchu mojego ciała, w geście, w dźwięku, który wypowiadam. Mówią, że "aktorem się bywa", ale ja mówię: odkąd reżyseruję - nie schodzę ze sceny - staję się/jestem obecny dla siebie i innych.
Odkąd pamiętam mój Tata dawał z siebie wszystko – na swój sposób, w swojej prawdzie, a standard, który wykształcił przez lata doświadczeń, był jego osobistym darem. Tę jakość ukształtowali jego rodzice, realia systemu i świat pełen wyzwań, które musiał podejmować. Miał szczere do bólu i specyficzne poczucie humoru. Przemawiała przez niego niesamowita energia, odwaga i siła, poczucie odpowiedzialności i wrodzona, naturalna lojalność, w tej sile była również wrażliwość – cicha, dyskretna, ale prawdziwa. Choć wychowywał mnie twardą ręką nigdy nie poczułem się przez niego odrzucony - to coś, co dziś czuję jako dar – fundament mojego wewnętrznego źródła mocy i właśnie z tej jakości – autentycznej obecności, poczucia zakorzenienia, głębokiej lojalności wobec życia – rodzi się we mnie siła do tworzenia i ta siła nie wynika z ego ona wynika z dziedziczenia, z pamięci komórkowej i z ciszy, która mówi więcej niż słowa.
Dorastanie w Jego obecności nie było łatwe, było wymagające, było intensywne, ale w tym wszystkim była mocna lekcja obecności i świadomości, bo łatwiej było się zamknąć, niż zostać otwartym, łatwiej udawać, niż pokazać prawdę...,a jednak w 2000 roku poczułem w sobie coś więcej świadomość, intuicję, głębokie wołanie i odważyłem się "wyfrunąć z gniazda".
To nie było odejście, to był wybór, wykorzystanie momentu, zaufanie sobie. To był gest, miłości do tego, co mnie ukształtowało i jednocześnie otwarcie nowego etapu mojego życia - nowego Aktu.
Zatem nie odcinam się od przeszłości – ja ją przyjmuję z wdzięcznością, z pokorą, z głosem, który chce przemówić dalej.
W mojej pasji: reżyserii holistycznej - nie chodzi o kreację na zewnątrz to kreacja, która zaczyna się w głębi dziedziczenia, w ciele, które niesie historie przodków, w głosie, który drży nie tylko z emocji, ale z pamięci komórkowej, w ruchu, który nie śledzi choreografii, ale wewnętrznego impulsu.
To, co dziedziczymy, nie musi nas więzić. może nas prowadzić przez sztukę, przez obecność, przez akceptację. Właśnie dlatego stworzyłem przestrzeń: "Kreuję, więc jestem czyli Mój pierwszy Monodram" – by inni jak ja mogli odnaleźć siebie - nie pomimo dziedzictwa ale dzięki niemu.
Dziś, gdy tworzę, słyszę czasem jego głos, nie w uszach, ale w głębi, w geście, w spojrzeniu, w pauzie - w dziedzictwie właśnie.
Czuję wdzięczność
Ta scena Tato jest też Twoja.

KANAŁ YOUTUBE

Tworząc sztukę jestem tam gdzie skutek poprzedza przyczynę

email: teatr36.6@gmail.com

telefon 797632907

adres: Warszawa

 

 

Menu

Postaw Kawę 

Social Media

i Teatr